poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Fragment: Wiktor i Angelika - Klaps

Minęło 10 miesięcy od czasu gdy powiedzieli sobie „tak”, nic się od tamtej pory nie zmieniło, tu należy się sprostowanie, prawie nic od tamtej pory się nie zmieniło. Kochali się bowiem tak samo, szanowali, rozmawiali o wszystkim. Los jednak obdarzył ich darem, potomek był bowiem największym darem jaki w życiu ich spotkał, owocem ich miłości.
Była druga w nocy gdy w apartamencie w centrum miasta rozległ się płacz małego dziecka. Wiktor i Angelika jak to na małżeństwo przystało leżeli, a właściwie to spali w wielkim mosiężnym łożu. Do uszu mężczyzny dobiegł krzyk niemowlaka z przenośnej niani.
– Kochanie, czyja teraz kolej, moja czy twoja? – zapytał z nadzieją w głosie, że odpowiedz będzie po jego myśli.
– Twoja – odpowiedziała zaspana kobieta.

– No coś ty, znowu moja? – zapytał, ale zaraz po tym pytaniu zwlekł się z łóżka niczym lunatyk, bose stopy wsunął w góralskie kapcie i powędrował do sąsiedniego pokoju.
Był to pokój dziecinny, trzy ściany były w stonowanym granatowym kolorze, a jedna w delikatnym błękicie. Na jednej z granatowych ścian, tej znajdującej się przy łóżeczku mieniły się świecące w ciemności, naklejane gwiazdki. Do kontaktu podłączona była niewielka lampka w kształcie misia, która rozświetlała niewielką część pokoju swoim błękitnym blaskiem. Mężczyzna będący w samych spodenkach zbliżył się do białego łóżeczka, w celu wzięcia niemowlaka na ręce. Trzytygodniowy chłopiec przestał płakać niemalże natychmiast po tym jak znalazł się w objęciach ojca.
– Boże jaki ty jesteś maleńki – powiedział Wiktor do swojego synka. – I czemu tak głośno krzyczałeś? Tatuś się nie wyśpi do pracy, nie wolno tak krzyczeć – mówił Wiktor przechadzając się po pokoju.
Opowiadał malcowi o wszystkim i o niczym, mówił mu o tym jaką ma cudowną mamusie, jaki obraz po raz pierwszy wzbudził w nim fascynacje sztuką, o pierwszym upadku z roweru, oraz o pierwszej dziewczynie z czasów przedszkolnych. Kiedy mały zasnął odłożył go na powrót do łóżeczka, przykrył delikatnym puchowym kocykiem i wychodząc zamknął po cichutku drzwi. Położył się obok żony, z nadzieją, że tylko zamknie oczy i odpłynie w błogi sen. Angelika jednak miała inne plany.
– Naprawdę twoją pierwszą dziewczyną była Klaudia z przedszkola? – zapytała.
– Tak – odpowiedział.
– I naprawdę jestem cudowna?
– Tak.
– Porozmawiaj ze mną, ze mną nigdy tak nie rozmawiasz – powiedziała z pretensją w głosie i przewróciła się na brzuch.
– Żono jest 2.37, to nie jest odpowiednia pora na rozmowy, dobranoc.
– Ale Wiktor…
– Żadnego ale, dobranoc – przerwał jej stanowczo odwracając się z lewego boku na plecy.
– Ale… – przerwała sobie sama słowem – ała. – Stało się tak, gdy z charakterystycznym dźwiękiem potężna dłoń Wiktora opadła na jej lekko okryte pośladki.
– Dobranoc – powiedział mężczyzna i tym samym zakończyła się nocna dyskusja. 

(Fragment pochodzi z Części 5 powieści Wiktor i AngelikaJeśli ktoś ma ochotę zapoznać się z całą powieścią proszę przejść do strony Wiktor i Angelika, która znajduje na górze, zaraz pod tytułem bloga.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz