Pod drzwi została wsunięta
koperta, co na Angeli nie zrobiło żadnego wrażenia. Młoda kobieta stwierdziła,
że Wiktora ruszyło sumienie, oraz stał się na tyle domyślny, że wie już o
informacjach jakie do niej dotarły. Spodziewała się tego, że jej mąż będzie
przepraszał, ale że w aż tak błahy i pospolity sposób – tego nie spodziewała
się w życiu. W myślach dotarło do niej, że kocha go na tyle iż jest w stanie mu
wybaczyć nawet ten drobny, jednorazowy skok w bok, ale czemu miałaby to robić
od razu. Oczekiwała od niego większego zaangażowania w całe te przeprosiny.
Sama nie wiedziała co miałoby skruszyć jej serce – może upadek na kolana i
szczere „przepraszam”?
Wiktor jednak nie miał zamiaru
przepraszać, co więcej nie miał najmniejszych powodów by ją przepraszać.
Wszakże nie uczynił nic złego swojej Królewnie – tak lubił nazywać ją
najbardziej. Teraz mężczyzna siedział w skórzanym fotelu ze szklanką whisky w
dłoni. Poruszał ową szklanką w taki sposób, że płyn będący na dnie zataczał
koła, a kostki lodu obijały się o siebie wydając cichy, melodyjny dźwięk.
Wiktor zastanawiał się o co chodzi jego żonie, doszukiwał się swoich win i
błędów – takich jednak nie znalazł. Znał jednak swoją żonę na tyle, że był
pewien iż jej publiczny występ musi być czymś spowodowany, wszakże nie
prowokowałaby go bez powodu, a już na pewno nie w taki sposób. Nie wiedział ile
czasu upłynęło, choć non stop spoglądał na cyferblat umieszczony na nadgarstku
jego prawej dłoni. Mało rzeczy teraz było dla niego istotnych, nie liczyła się
żadna umowa, żaden kontrakt, żadna praca, w tej chwili była ważna dla niego
Angela, i co dzieje się w jej głowie. Bez przerwy zadawał sobie pytanie, o co
może chodzić jego żonie. Oczyma wyobraźni widział różne wersje wydarzeń z
pokoju obok. W pierw zobaczył jak wyciąga z kieszeni zapalniczkę i spala jego
słowa nigdy ich nie czytawszy. Później uświadomił sobie, że przecież jego żona
nie posiada w kieszeni zapalniczki, bo przecież nie pali, bo przecież nie
posiada żadnych szkodliwych nałogów. Zaraz później wyobraźnia podsunęła mu inny
obraz. Były nim smukłe, kobiece dłonie, które zdobił francuski wzór na
paznokciach. Te dłonie przedarły kopertę wpierw na pół, później na czworo i
upuściły na podłogę pokrytą wylakierowanym parkietem. Wszystkie owe myśli
Wiktora były dalekie od prawdy, bowiem to co stanie się z jego kopertą Angela
postanowiła mu zademonstrować na jego oczach. Wyszła z sypialni, rzuciwszy
uprzednio wzrokiem na sufit i przypomniawszy sobie, że te wzorki coś znaczą, i
że jej mąż obiecał jej kiedyś o tym opowiedzieć.
Przeszła się przed jego oczami
trzymając kopertę w dłoniach. Oczekiwała czegoś więcej niż pustych słów. Naturalnie
słowa nie były puste i w tym wypadku nie miała też powodu niczego od niego
oczekiwać, ale ona nawet nie otworzyła owej koperty, ona nawet nie wiedziała,
że informacje jakie otrzymała są mylne i to o tak wiele. Wiktor podniósł na nią
nieobecny wzrok i zastanawiał się co teraz. Czy wreszcie Angela wyzna mu co ją
gryzie i trapi, czy może oczekuje od niego pierwszego kroku, jakichkolwiek
słów. Nie spodziewał się jednak, że ona szuka konfrontacji, że jest gotowa do
walki, tak zwanej potyczki na słowa, i to ostre, mocne i bolesne słowa – w tej
chwili tylko takie ślina przynosiła na jej język.
- Kochanie, już możemy porozmawiać? – Zapytał nad wyraz
spokojnym i delikatnym, można by rzec, że wręcz subtelnym tonem.
- Ależ oczywiście, kochanie – ostatnie słowo jakie padło z
jej ust, było z lekką nutą arogancji.
- W takim razie czy coś nie gra? – zapytał odkładając
szklankę na dębową ławę.
- Nie dlaczego? Przecież to normalna kolej rzeczy. – Angela
postanowiła być zimna i nieustępliwa, nie miała zamiaru ani trochę mu ułatwiać
sprawy, a tym samym przecież utrudniała sprawę samej sobie.
- Normalna kolej rzeczy powiadasz, w takim razie o co chodzi
tobie? Czemu urządzasz sceny? Czego w tej chwili oczekujesz? – Zapytał i powoli
wstał z fotela.
- Haha, - to było najbardziej sztuczne i teatralne zagranie
jakie w życiu przyszło mu oglądać. – Czego ja teraz oczekuje? Hmm… pomyślmy,
może sam byś na to wpadł, albo nie przecież według ciebie kobieta nie powinna
niczego oczekiwać tylko być idealna.
- W życiu tak nie powiedziałem, i nigdy tak nie uważałem,
więc odpowiedz proszę innymi słowami. Polecam takimi co coś wyjaśnią i
przedstawią w jasny sposób, a nie mówisz zagadkami. – Powiedział robiąc krok w
jej kierunku.
- No tak pan doskonały wymaga i żąda i tak ma być. Ale
nie Wiktor tym razem nie będzie tak jak ty chcesz by było. Tym razem mam kurwa
tego wszystkiego dość rozumiesz do jasnej cholery!? – Wykrzyknęła i w sekundę
potem była zła na siebie, o to, że straciła nad sobą panowanie. Zaczęła
podziwiać Wiktora za jego spokój i dystans, za to ile razy on nie tracił nad
sobą kontroli w rozmowach
(Fragment pochodzi z
Części 7 powieści Wiktor i Angelika. Jeśli ktoś ma ochotę zapoznać się z całą powieścią
proszę przejść do strony Wiktor i Angelika, która znajduje na górze, zaraz pod
tytułem bloga.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz