środa, 21 sierpnia 2013

Fragment: Wiktor i Angelika - Nie tym razem Wiktor

Pod drzwi została wsunięta koperta, co na Angeli nie zrobiło żadnego wrażenia. Młoda kobieta stwierdziła, że Wiktora ruszyło sumienie, oraz stał się na tyle domyślny, że wie już o informacjach jakie do niej dotarły. Spodziewała się tego, że jej mąż będzie przepraszał, ale że w aż tak błahy i pospolity sposób – tego nie spodziewała się w życiu. W myślach dotarło do niej, że kocha go na tyle iż jest w stanie mu wybaczyć nawet ten drobny, jednorazowy skok w bok, ale czemu miałaby to robić od razu. Oczekiwała od niego większego zaangażowania w całe te przeprosiny. Sama nie wiedziała co miałoby skruszyć jej serce – może upadek na kolana i szczere „przepraszam”?
Wiktor jednak nie miał zamiaru przepraszać, co więcej nie miał najmniejszych powodów by ją przepraszać. Wszakże nie uczynił nic złego swojej Królewnie – tak lubił nazywać ją najbardziej. Teraz mężczyzna siedział w skórzanym fotelu ze szklanką whisky w dłoni. Poruszał ową szklanką w taki sposób, że płyn będący na dnie zataczał koła, a kostki lodu obijały się o siebie wydając cichy, melodyjny dźwięk.
Wiktor zastanawiał się o co chodzi jego żonie, doszukiwał się swoich win i błędów – takich jednak nie znalazł. Znał jednak swoją żonę na tyle, że był pewien iż jej publiczny występ musi być czymś spowodowany, wszakże nie prowokowałaby go bez powodu, a już na pewno nie w taki sposób. Nie wiedział ile czasu upłynęło, choć non stop spoglądał na cyferblat umieszczony na nadgarstku jego prawej dłoni. Mało rzeczy teraz było dla niego istotnych, nie liczyła się żadna umowa, żaden kontrakt, żadna praca, w tej chwili była ważna dla niego Angela, i co dzieje się w jej głowie. Bez przerwy zadawał sobie pytanie, o co może chodzić jego żonie. Oczyma wyobraźni widział różne wersje wydarzeń z pokoju obok. W pierw zobaczył jak wyciąga z kieszeni zapalniczkę i spala jego słowa nigdy ich nie czytawszy. Później uświadomił sobie, że przecież jego żona nie posiada w kieszeni zapalniczki, bo przecież nie pali, bo przecież nie posiada żadnych szkodliwych nałogów. Zaraz później wyobraźnia podsunęła mu inny obraz. Były nim smukłe, kobiece dłonie, które zdobił francuski wzór na paznokciach. Te dłonie przedarły kopertę wpierw na pół, później na czworo i upuściły na podłogę pokrytą wylakierowanym parkietem. Wszystkie owe myśli Wiktora były dalekie od prawdy, bowiem to co stanie się z jego kopertą Angela postanowiła mu zademonstrować na jego oczach. Wyszła z sypialni, rzuciwszy uprzednio wzrokiem na sufit i przypomniawszy sobie, że te wzorki coś znaczą, i że jej mąż obiecał jej kiedyś o tym opowiedzieć.
Przeszła się przed jego oczami trzymając kopertę w dłoniach. Oczekiwała czegoś więcej niż pustych słów. Naturalnie słowa nie były puste i w tym wypadku nie miała też powodu niczego od niego oczekiwać, ale ona nawet nie otworzyła owej koperty, ona nawet nie wiedziała, że informacje jakie otrzymała są mylne i to o tak wiele. Wiktor podniósł na nią nieobecny wzrok i zastanawiał się co teraz. Czy wreszcie Angela wyzna mu co ją gryzie i trapi, czy może oczekuje od niego pierwszego kroku, jakichkolwiek słów. Nie spodziewał się jednak, że ona szuka konfrontacji, że jest gotowa do walki, tak zwanej potyczki na słowa, i to ostre, mocne i bolesne słowa – w tej chwili tylko takie ślina przynosiła na jej język.
- Kochanie, już możemy porozmawiać? – Zapytał nad wyraz spokojnym i delikatnym, można by rzec, że wręcz subtelnym tonem.
- Ależ oczywiście, kochanie – ostatnie słowo jakie padło z jej ust, było z lekką nutą arogancji.
- W takim razie czy coś nie gra? – zapytał odkładając szklankę na dębową ławę.
- Nie dlaczego? Przecież to normalna kolej rzeczy. – Angela postanowiła być zimna i nieustępliwa, nie miała zamiaru ani trochę mu ułatwiać sprawy, a tym samym przecież utrudniała sprawę samej sobie.
- Normalna kolej rzeczy powiadasz, w takim razie o co chodzi tobie? Czemu urządzasz sceny? Czego w tej chwili oczekujesz? – Zapytał i powoli wstał z fotela.
- Haha, - to było najbardziej sztuczne i teatralne zagranie jakie w życiu przyszło mu oglądać. – Czego ja teraz oczekuje? Hmm… pomyślmy, może sam byś na to wpadł, albo nie przecież według ciebie kobieta nie powinna niczego oczekiwać tylko być idealna.
- W życiu tak nie powiedziałem, i nigdy tak nie uważałem, więc odpowiedz proszę innymi słowami. Polecam takimi co coś wyjaśnią i przedstawią w jasny sposób, a nie mówisz zagadkami. – Powiedział robiąc krok w jej kierunku.
- No tak pan doskonały wymaga i żąda i tak ma być. Ale nie Wiktor tym razem nie będzie tak jak ty chcesz by było. Tym razem mam kurwa tego wszystkiego dość rozumiesz do jasnej cholery!? – Wykrzyknęła i w sekundę potem była zła na siebie, o to, że straciła nad sobą panowanie. Zaczęła podziwiać Wiktora za jego spokój i dystans, za to ile razy on nie tracił nad sobą kontroli w rozmowach

(Fragment pochodzi z Części 7 powieści Wiktor i Angelika. Jeśli ktoś ma ochotę zapoznać się z całą powieścią proszę przejść do strony Wiktor i Angelika, która znajduje na górze, zaraz pod tytułem bloga.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz