Życie Wiktora i Angeli toczyło
się dalej. Choć bardziej trafnym określeniem byłoby, że aktorzyli dalej,
odgrywając swoje jasno określone role. Angelika co rano przygotowywała
śniadanie dla siebie i męża, a on zaraz po nim udawał się na wykłady. Wracał na
obiad, który również na niego czekał i wychodził w celu dostania się do
pensjonatu. Cały dzień mieli jasno określony i zaplanowany, punkt po punkcie.
Nocami spali oddzielnie, budzili się również oddzielnie, tylko po to, by
wspólnie udawać idealne małżeństwo.
Tej nocy za ich oknem szalała
burza. Były to ostatnie dni marca. Wiktor stał w salonie w samych spodenkach od
piżamy, które sięgały mu do połowy łydek, były koloru szarego. Mężczyzna
patrzył w okno, na to, jak tam szaleje wiatr, jak pada, a właściwie to leje
deszcz. To było starcie dwóch żywiołów, dwóch niesprzecznych warunków
meteorologicznych. W jego oczach jednak jarzył się ogień, ten sam, co za
młodych lat, kiedy toczył wewnętrzną walkę z samym sobą. Mężczyzna rozważał
dwie opcje na swoje życie, dwie opcje na życie swojej rodziny.
Wiedział, że nie
mają wyjścia, że alfabet planu nie sięga do litery „C”. Mieli wyjście, albo się
pogodzić, albo dać tej drugiej połówce wolną drogę. Oboje wiedzieli, że nie
mogą tak udawać w nieskończoność. W głowie Wiktora huczała myśl, że przecież w
takim związku w jakim żyli, nie powinno być miejsca na kłótnie, niepotrzebne
łzy, krzyki i przemilczane zdania. Nie powinno być miejsca na ciche dni i na
aktorzenie przed całym światem, że jest „cool”.
Piękna kobieta o blond włosach
przewracała się niespokojnie na wielkim łóżku z boku na bok. Nie spała, choć
miała zamknięte oczy i tak bardzo pragnęła zasnąć. Myślała o wszystkim, choć
pragnęła, by jej głowy nie nawiedzały żadne myśli, żadne obrazy z przyszłości,
ani też wspomnienia przeszłości. Pomimo pragnień widziała pod powiekami
mężczyznę w kremowym garniturze, popielatej koszuli i pod jasno brązowym
aksamitnym krawatem, tak bowiem ubranego ujrzała swojego męża po raz pierwszy.
Przypominała sobie ich pierwszą rozmowę o braku punktualności, była to rozmowa
służbowa. Zaraz później jej długotrwała pamięć podsunęła jej obraz pierwszej rozmowy,
pierwszej normalnej rozmowy z Wiktorem. Z Wiktorem nie jako surowym i
konsekwentnym szefem, tylko z Wiktorem, który potrafi być normalnym, zwykłym
człowiekiem z sercem i to zarazem było codzienne i niezwykłe. Wspominała ich
długie rozmowy przy posiłkach, gdy byli przyjaciółmi. Odczuwała pierwszy dotyk
jego ust na jej własnych, jakby to działo się przed kilkoma minutami. Z
uśmiechem na ustach wspominała, jak klamka od drzwi klatkowych bloku, w którym
mieszkała, uwierała ją w plecy, gdy ją całował po raz pierwszy. Powrócił obraz
pierwszego wspólnego seksu, w jej małym, wynajętym mieszkanku na drugim
piętrze, starego, szarego bloku. W jej głowie tętniły jego słowa, jakie wtedy
wypowiadał „nie wierzę że to się dzieje naprawdę”, w wielkim skupieniu starała
się sobie przypomnieć swoją odpowiedź… pamiętała „a co, jest aż tak fatalnie?”,
teraz pod powiekami ujrzała jego szczery uśmiech, pokazujący wszystkie białe
zęby, w tym ukrychniętą jedynkę i odpowiedź „wręcz przeciwnie, jest cudownie”.
Trzy minuty po tym wydarzeniu, jej ciało wygięło się w łuk, wskazując, że
doszła do szczytu swojej rozkoszy, a on dołączył do niej kilka sekund później i
opadł na nią ciężarem swojego ciała, w taki sposób, by nie uczynić jej krzywdy.
Nagle zarówno uszu mężczyzny jak i kobiety dobiegł
krzyk, bardziej trafnym określeniem byłby w tym wypadku płacz, jednak nigdy
wcześniej o tak późnej porze nie brzmiał w ich głowie tak głośno i blisko, jak
wtedy. Powód był jasny, zazwyczaj o takiej godzinie spali, a nie prowadzili
konwersacje z sobą, każdy z osobna. Mężczyzna ruszył w stronę dziecinnego pokoju,
mając przed oczami chwilę, gdy wspólnie wybierali do niego farbę w sklepie i
gdy jego żona zacytowała słowa reklamy „mężczyźni nie widzą barw”. (Fragment pochodzi z Części 8 powieści Wiktor i Angelika. Jeśli ktoś ma ochotę zapoznać się z całą powieścią proszę przejść do strony Wiktor i Angelika, która znajduje na górze, zaraz pod tytułem bloga.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz