niedziela, 4 sierpnia 2013

Fragment: Wiktor i Angelika - Ucieczka

Piękna blond kobieta ubrana w krótkie, materiałowe, granatowe spodenki i popielato–biały biustonosz sportowy od czterdziestu pięciu minut jeździła na treningowym rowerku magnetycznym. Postanowiła zrzucić kilka kilogramów przed własnym ślubem, który miał się odbyć już za miesiąc. Wiedziała, że jej mąż nie rozumie tego postanowienia i że nie widzi w nim sensu, jednak nie sprzeciwił się, nie zabronił, wyraził tylko swoje zdanie. Ceniła w nim to, jaki jest, choć z początku myślała, że takie życie, z kimś takim jak on, będzie udręką. Teraz wiedziała już, jak bardzo się pomyliła. Jej narzeczony był stanowczy i zasadniczy, ale nie kontrolował jej na każdym kroku, nie rzucał rozkazami, nie planował dla niej całego dnia od A do Z i nie wymagał, by każdy jego punkt był spełniony. Angelika często podejmowała sama decyzje, dokonywała sama wielu wyborów, a gdy były złe, czyli takie które szkodziły jej, bądź związkowi, to ponosiła tego konsekwencje. Nauczyła się już nawet z tym godzić, co nie przyszło jej łatwo.

– O czym myślisz, skarbie? – zapytała kruczoczarnego mężczyznę, leżącego na szezlongu z książką w dłoniach.
– Co proszę? – zapytał Wiktor, wyrwany z letargu.
– Pytałam, o czym tak rozmyślasz?
– A o wszystkim, o tobie, o nas, o życiu – odpowiedział po chwili, po czym prędko zapytał – a skąd wiesz, że nie czytałem, tylko myślałem?
– Bo od jakiś dwudziestu minut nie przewróciłeś kartki, a książka, z tego co zauważyłam, ma sporo obrazków – powiedziała z uśmiechem, ani na moment nie przerywając pedałowania.
– Jest o architekturze – rzekł Wiktor i powrócił do lektury.
– Kiedyś, gdy po raz pierwszy mi mówiłeś o architekturze, to wtedy właśnie stwierdziłam, że nie jesteś taki najgorszy.
– Że nie jestem taki najgorszy? Haha. Komplement powalający, wiesz? – Uśmiechnął się szczerze, powstrzymując napad śmiechu i odłożył książkę na niewielki stolik, znajdujący się z jego prawej strony.
– Ty tu jesteś od komplementowania, ja tylko wyrażam swoje zdanie. – Uśmiechnęła się do niego prowokacyjnie, przygryzając przy tym dolną wargę.
– Ty tylko wyrażasz swoje zdanie, królewno, tak? – powiedział Wiktor z udawaną grozą, zacierając ręce i dodał – Choć no tutaj.
– Jeszcze nie przejechałam wyznaczonej ilości kilometrów – zaprotestowała Angela.
– Ja uważam, że już ci starczy tych kilometrów, zresztą wyglądasz świetnie – powiedział, zmieniając pozycje na siedzącą.
– A ty kiedyś ćwiczyłeś?
– Nie, tak regularnie, to nigdy. Czasem uprawiałem jakiś sport, albo byłem na siłowni, ale nigdy nie karnetowo – odpowiedział szczerze.
– Myślałam, że kiedyś trenowałeś coś, bo jesteś taki szeroki w barach i zbudowany.
– A wiesz po co mi tyle siły? – powiedział Wiktor. Po raz kolejny tego dnia próbował udawać groźnego.
– Nie, do czego? – zapytała, a Wiktor wstał i zaczął się do niej zbliżać wolnym krokiem, Angela aż zamarła w bezruchu, nie wiedząc zupełnie, o co mu chodzi.
– Do tego, ty diablico! – Uniósł ją do góry, trzymając za biodra.
– Puszczaj mnie! – krzyczała, śmiejąc się w głos.
– Jak będę chciał, ale na razie mam inne plany. – Mówiąc to, opadł na kanapę tak, że Angelika leżała na nim. Ścisnął swoimi dłońmi jej pośladki.
– Masz na nie jakiś fetysz, czy co? – zapytała nagle.
– Na nie? – Z początku nie rozumiał o co chodzi.
– Na moje pośladki, zawsze je łapiesz – wyjaśniła.
– Aha, więc o to chodzi. Sam nie wiem, lubię je po prostu – odpowiedział, patrząc na jej twarz i ścisnął mocniej za jej pośladki.
– Ja myślę, że chyba ich nie lubisz – powiedziała, jak mała dziewczynka.
– Co ty pleciesz? Wszystko w tobie lubię, zapewniam.
– Ale je bijesz i je to boli – rzekła takim samym tonem, co poprzednio.
– A to, to akurat zawdzięczają one swojej właścicielce, to, to już nie moja wina. – Wiktor starał się parodiować jej ton.
– No dobrze, Panie Peterwas, niech i tak będzie. Ale teraz coś zdejmiemy. – Mówiąc to, chwyciła za jego turkusową, obcisłą koszulkę, Wiktor przychylił się do niej i pozwolił ją sobie zdjąć.
– To może coś jeszcze zdejmiemy? – zaproponował, kładąc dłonie na powrót na jej pośladkach, później na nagim wcięciu w talii.
– Nie, nie sądzę, bo niby po co? – Toczyła dalej swoją grę.
– To może chociaż buziaka dostanę – zaproponował, a ona musnęła go, ledwie dotykając swoimi wargami o jego. – A może tak się Królewna bardziej postara – powiedział i z utęsknieniem wyczekiwał jej reakcji.
– No, dobra, dobra – powiedziała i zaczęła zbliżać do jego twarzy swoją. – Albo i nie! – dodała nagle i odsunęła się jak oparzona, a na jej ustach pojawił się łobuzerski uśmieszek.
– A co mam zrobić, by go dostać? – zapytał Wiktor, jak gdyby nigdy nic.
– A, no nie wiem, chyba musiałby się Pan bardzo postarać – powiedziała i zrobiła niewinną minkę słodkiego dziecka.
– Rozumiem, że odgrywamy scenę seksu nieznajomych. –  Stwierdził Wiktor, po czym dodał. – W takim razie, jak bardzo, proszę Pani, muszę się postarać?
– A, no musiał by mnie, Pan, po prostu do tego… zmusić! – Prowokowała dalej.
– Zmusić, a no to żaden problem… mogę naprzy… – Nie dokończył, bo Angelika mu przerwała słowami:
– Ale najpierw będzie mnie musiał, Pan… – mówiła powoli, bardzo powoli. – Złapać! – wykrzyknęła szybko, po czym wyrwała się z jego objęć i uciekła na drugą stronę niewielkiej, szklanej ławy. 

(Fragment pochodzi z Części 3 powieści Wiktor i Angelika. Fragmentem jest kawałek Rozdziału 1, który nosi tytuł: Życie jest chwilą? Czy w życiu są chwile zabawy? Jeśli ktoś ma ochotę zapoznać się z całą powieścią proszę przejść do strony Wiktor i Angelika, która znajduje na górze, zaraz pod tytułem bloga.)

1 komentarz: