Zostań i bądź
w mych
ramionach niewinnie schowana
Zostań i bądź
tak
zwyczajnie w milczeniu do rana…
(Gabriel Fleszar – Nasza droga do nikąd)
– Ty jesteś z Tristelionu? – zapytała.
– Mieszkam tam, jestem synem rybaka – skłamał.
– Tam ponoć żyje się lepiej. Tutaj wygnano wszystkich,
który kiedyś podnieśli rękę na rodzinę królewsko niezależnie czy to w
dosłownym, czy przenośnym znaczeniu. Nie zapewniono nam nic, wszystko co
znajduje się na tej ziemi jest wynikiem pracy ludzkich rąk, a nie zasługą
aroganckiego Króla – rzuciła słowa pełne jadu i goryczy, ale także kpiny.
– Nie jesteście tak do końca niewinni, przecież
odważyliście się… – Patrycjusz chciał bronić swoich korzeni i swojej rodziny,
ale przerwano mu w najmniej odpowiednim momencie.
– Ja urodziłam się już tutaj, poprzedni władca wyrzucił mojego
ojca i matkę jak śmieci tylko dlatego, że stanął w obronie katowanej
dziewczyny. Władza waszego państwa opiera się na bólu, strachu i poniżeniu.
Kiedy głodowaliśmy i szukaliśmy pożywienia na waszych polach to straże ruszali
na nas z mieczami byśmy tylko nie przekraczali granicy dzielącej, byśmy wracali
skąd przybyli – wyjaśniła spokojnie, ale nie potrafiła opanować łez i rozhisteryzowanej
mimiki twarzy.
– Nigdy nie próbowałaś przeprosić za to władcę? Nie
tamtego, ale tego obecnego? – dopytywał.
– Obecny jest jeszcze gorszy. Obwinia niewinnych ludzi za
śmierć swojej matki i brata. Zmarli za nasze krzywdy i krzywdy wszystkich ludzi,
którym wyrządzili Weklerowie coś złego. Zasługiwali na śmierć. Mam tylko
nadzieję, że cierpieli! – kobieta teraz już nie panowała nad sobą. Mówiąc te
wszystkie straszne dla ucha Patryka rzeczy wstała z krzesła, na którym
siedziała, a z czasem słowa mówione zamieniły się w krzyk.
– Zamknij się! – warknął nie mogąc dłużej słuchać jej
jazgotu i tego, że źle wyraża się o jego krewnych.
– Król jest dobrym człowiekiem, ale ty go nie znasz. Co
więc możesz o tym wiedzieć? – zapytał patrząc na nią wzrokiem pełnym gniewu.
– Wiem tyle ile wiem i to mi wystarcza, a ty czemu go
bronisz? Aż tak się tam go boicie, że nawet w takiej krainie biedy i wolności
musicie popierać jego wybory?
– Nie musimy, ale wiem co mówię. Pracuje dla niego. Jestem
jednym z rycerzy – ostatnie zdanie nie było kłamstwem. Patryk bowiem trenował
poczatkujące rycerstwo i wyruszał z nimi na walki by jego brat nie musiał tego
robić. Uważał, że Damian musi zadbać o rodzinę, a nie się narażać na bitwach.
– Idź mu donieś, może odważy się tu przybyć i publicznie
ściąć mi głowę – zaproponowała.
– Powinnaś się uspokoić – rzekł spokojnie. – Usiądź –
dodał jeszcze delikatniej gdy zauważył, że kobieta nadal stoi.
– Nie zamierzam mu donosić, nie jestem z tych co donoszą
by mu się przypodobać, ale zapewniam cię, że nie jest to zły człowiek –
powiedział w chwili kiedy jej pośladki spoczęły na twardym, drewnianym krześle
pokrytym biała farbą.
– Sądzę, że za kilka dni będziesz już na tyle silny by
powrócić do tego swojego króla – powiedziała i nie potrafiła znieść dłużej jego
widoku.
Wybiegła z tego małego pomieszczenia trzaskając drzwiami
ile tylko sił miała w drobnych rączkach. Kobieta nie potrafiła zrozumieć czemu
mężczyzna nie poparł jej. Zadawała sobie pytania dlaczego poparł aroganckiego
władcę zamiast ją, czemu nie potrafił zaufać jej słowom, a ufał temu cholernemu
Weklerowi. Przez chwilę przyszło jej na myśl, że mężczyzna zachowuje się jakby
był jednym z nich i ogarnął ją przestrach, ale szybko zganiła siebie za takie
chore wnioski.
– Gdyby był jednym z Weklerów to już dawno zabiłby mnie
wzrokiem – powiedziała sama do siebie i przywołała uśmiech na ustka.
– Kto miałby cię zabić? Ten pan co go znalazłem? – zapytał
Filipek.
Mały chłopiec o blond włoskach i jasnych niebieskich
oczkach stanął teraz przed nią w samej za długiej koszuli, której kolor już
dawno wyblakł.
– Nie. Ten pan mój maleńki wydaje się być dobry, ale ma
chłód w sercu jak wszyscy co walczą dla Króla i na jego rozkaz – odpowiedziała
i wzięła malca na dłonie by posadzić go na stole.
– Kura zniosła już jajka – rzekł z uśmiechem Filipek.
– Jesteś pewnie głodny skoro o tym wspomniałeś –
stwierdziła i poczochrała go po jego jasnych jak pszenica włoskach.
– Pewnie, ale boję się wyjąć bo dziobią i szukałem
Maurycego – rzekł chłopczyk i uśmiechnął się promiennie.
Kobiecie przez chwilę wydawało się, że Filip śmieje się
tak do niej, ale była w błędzie. Za nią o kilka kroków stał mężczyzna
podpierając się o ścianę.
– Patrz on trochę chodzi! – krzyknął chłopiec i wskazał
palcem na Patryka.
– Czyś ty oszalał!? Dlaczego wstałeś!? – Krzyknęła
kobieta.
– Stwierdziłem, że nie powinienem nadużywać twojej
gościnności. Jestem już na tyle silny, że dam radę dojechać do Tristelionu, a
później jakiś przechodzień posłuży mi pomocą – odparł spokojnie.
– Ale przecież… – zaczęła oburzonym tonem.
– Ale nie decyduj za mnie. Żadna kobieta nigdy nie będzie
za mnie decydowała – przerwał jej tymi słowami.
– Lepiej powiedz czy to ten mały mnie odnalazł – polecił i
patrzył na chłopca.
– Ja plose pana – odpowiedział dzieciak.
– W takim razie dziękuje, czy zechciałbyś odprowadzić mnie
do mojego konia? – zapytał i podał chłopcu dłoń jako formę szczerych, niczym
niezobowiązujących podziękowań.
– Ja to zrobię – powiedziała kobieta. – Jesteś zbyt słaby
ktoś musi cię podpierać zanim wsiądziesz – dodała.
– I niby ty masz to zrobić? Jesteś ode mnie o połowę
lżejsza – zakpił i sam skierował się w stronę wyjścia.
– Dlaczego taki jesteś? Nie lubisz jak ktoś ci pomaga? Nie
podoba ci się moja gościna to łaski bez, wracaj do tego swojego króla od
siedmiu boleści. Słyszysz!? Wynoś się stąd! – warknęła, ale wciąż za nim szła.
– Dziękuje za gościnę, ale naprawdę muszę już wracać. Po
pierwsze mam obowiązku, po drugie nie chcę być dla ciebie ciężarem. Wybacz
jeśli poczułaś się przeze mnie w jakiś sposób obrażona. Nie chciałem tego.
Żegnam bo już się raczej nie spotkamy – wyjaśnił spokojnie, ale nie wiadomo
czemu zbliżył do niej swoje usta.
Jego mokre i gorące wargi dotknęły miękkiej, aksamitnej
skóry na jej policzku. Potem odsunęły się, ale tylko na centymetr i przywarły
do jej warg. Kobieta jednak odepchnęła go energicznie i gdyby nie stał przy
ścianie pewnie powaliłaby go na ziemię.
– Co ty wyprawiasz do jasnej cholery!? – Zapytała
krzycząc.
– Myślisz, że możesz mnie wykorzystać? Twój władca by się
zapewne z tego ucieszył, gdybyś mu opowiedział o kolejnym lecz tym razem nie
rycerskim, a prywatnym podboju! Ale nie ze mną te numery, ja mam narzeczonego i
jestem mu wierna! – wykrzyczała Patrykowi prosto w twarz.
– Jesteś tego pewna? – zapytał z cynicznym uśmiechem na
ustach i wzrokiem pełnym wątpliwości, ale i podniecenia postawą tej walecznej
kobiety.
– Tak, jestem. Podobnie jak tego, że nigdy nie
pokochałabym kogoś takiego jak ty. Moje serce nigdy nie będzie należeć do
żadnego tristeliończyka – rzekła głosem pełnym jadu i rozpaczy zarazem.
– Rzucasz mi wyzwanie? – zapytał z uśmiechem.
– Nigdy nie związałabym się z kimś takim jak ty, ani nawet
nie odwzajemniła jego pocałunku. Jesteś rycerzem, zwykłym mordercą na usługach
okropnego władcy. Nawet gdyby, któryś z waszych mężczyzn zmuszał mnie do ślubu
to wolałabym zginąć niż za niego wyjść! – krzyczała, a mężczyzna zdawał się nie
zwracać uwagi na jej krzyki tylko osiodłał konia i wsiadł na niego co
kosztowało go wiele wysiłku.
Patryk sprawiał wrażenie nieprzejętego jej słowami, ale w
środku wszystko się w nim gotowało. Ledwie powstrzymywał ten wybuch gniewu i
złości, ale z całych sił dał radę.
– Nie będę cię zmuszał do małżeństwa, ale wydaje mi się,
że jeszcze kiedyś się spotkamy – rzekł patrząc na nią z góry, a ona wejrzała na
niego z dołu, a jej oczy wskazywały na niedowierzanie.
Kobieta nigdy wcześniej nie słyszała u tego mężczyzny
takiego tony, ani nie widziała tego wyrazu twarzy pełnej zawiści i chęci
zemsty. Nie potrafiła inaczej nazwać tego co czaiło się pod mocno zarysowaną
zaciśniętą do granic możliwości szczęką i piwnych, pełnych złości oczach.
– No nie patrz tak na mnie, moja mała. Wiem, że jeszcze
się spotkamy i to ty sama mnie odwiedzić. O tak, przybędziesz do mnie na
kolanach – rzekł stanowczym i pewnym siebie tonem po czym uderzył batem konia i
ruszył przed siebie, nie czekając ani chwili na jej odpowiedź.
Link do opisu: Kliknij tutaj!
Link do zakupu całości: Kliknij tutaj!
Patryk pewnie zrobi wszystko żeby zdobyć Pauline.Myślałam,że ona odwazjemni jego pocałunek a tu jednak nie.
OdpowiedzUsuństrasznie zimny ten Patryk...
OdpowiedzUsuń